środa, 15 września 2010

Bardzo duzo mowi sie o plagiacie.
Na kazdym kursie na pierwszym wykladzie o tym mowia, a na kazdej stronie przedmiotu jest ta sama jedna strona o tym co jest plagiat i co za to grozi.

Zapamietalam z tego tylko to, ze wklejanie nawet fragmentu kodu zrodlowego z ksiazki bez informacji skad jest ten kod juz jest plagiatem. No i grozi wyrzucenie z uniwersytetu oczywiscie.

Ale to chyba jest odgorny wymog to gadanie o plagiacie, bo widac ze wykladowcy juz tak przelatuja przez to od niechcenia, na zasadzie "juz wszyscy wiecie, itd, itp, sory, ale musimy to wam powiedziec po raz kolejny".

To samo z udostepnianiem materialow, kopiowaniem podrecznikow, itd. W bibliotece nie ma podrecznikow. Wszyscy powinni kupic. Ponoc wielkim plusem jest to ze (narazie jeszcze) wykladowcy maja pozwolenie na prezentowanie fragmentow ksiazki/internetu na zajeciach, a nawet kserowania fragmentow (ale tylko fragmentow) ksiazek dla studentow.

Inna sprawa ze spytalam kolege studenta czy mozna kserowac ksiazki, powiedzial z usmiechem pod tytulem ";)" ze nie wie, ale ze wie ze niektorzy studenci tak robia, mozna kserowac tu i tu, ale tam jest drogo, i trzebaby sie dowiedziec gdzie jest taniej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz